I tak oto pojawił się dziesiąty rozdział! Jesteście ze mną już przez 2 miesiące. Ponad 1900 odsłon bloga, na chwilę obecną 62 komentarze. Nawet nie wiecie jak się cieszę. Mam nadzieję, że moje opowiadanie wciąż będzie wam się podobać, a jeśli macie jakieś uwagi (zarówno te dobre jak i złe) to piszcie je w komentarzach.
Dzisiejsza notka to głównie dialog...
Mam nadzieję, że nie zanudzę was na śmierć~
Nie wierzyłam własnym oczom. Co on tutaj robił?
- Cześć Eunmi. Nie było cię w szkole przez ostatnie dni więc przyniosłem ci zeszyty, żebyś nie miała zaległości.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Skąd ta nagła zmiana nastawienia? Czemu po tym wszystkim, on jakby nigdy nic tu przychodzi… i to pod pretekstem zaległych lekcji?
Chwila? Skąd on w ogóle wie gdzie ja mieszkam?!
- Yang, wszystko w porządku? - zapytał zdziwiony.
- Tak... Jak mnie nazwałeś?
- To twoje nazwisko. Jakiś problem?
- Nie, tylko nikt wcześniej tak do mnie nie mówił. - odpowiedziałam.
Zakłopotanie.
- Nie ważne. Mam nadzieję, że będziesz w poniedziałek w szkole. Wtedy oddasz mi zeszyty.
Dzisiejsza notka to głównie dialog...
Mam nadzieję, że nie zanudzę was na śmierć~
~***~
Nie wierzyłam własnym oczom. Co on tutaj robił?
- Cześć Eunmi. Nie było cię w szkole przez ostatnie dni więc przyniosłem ci zeszyty, żebyś nie miała zaległości.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Skąd ta nagła zmiana nastawienia? Czemu po tym wszystkim, on jakby nigdy nic tu przychodzi… i to pod pretekstem zaległych lekcji?
Chwila? Skąd on w ogóle wie gdzie ja mieszkam?!
- Yang, wszystko w porządku? - zapytał zdziwiony.
- Tak... Jak mnie nazwałeś?
- To twoje nazwisko. Jakiś problem?
- Nie, tylko nikt wcześniej tak do mnie nie mówił. - odpowiedziałam.
Zakłopotanie.
- Nie ważne. Mam nadzieję, że będziesz w poniedziałek w szkole. Wtedy oddasz mi zeszyty.
Przebłysk.
- Może wejdziesz?
Co ja właśnie powiedziałam? Nie! Wcale nie chcę, żeby wchodził! Kogo ja oszukuję...
- Może wejdziesz?
Co ja właśnie powiedziałam? Nie! Wcale nie chcę, żeby wchodził! Kogo ja oszukuję...
Przecież to był Choi Junhong. Chłopak, który już pierwszego dnia wywołał we mnie takie rozerwanie emocjonalne, że sama dziwiłam się jak jedna osoba może tak oddziaływać na drugą.
- Nie sądzę, żeby twoi rodzice chcieli widzieć kogoś takiego jak ja w swoim domu.
- Nie sądzę, żeby twoi rodzice chcieli widzieć kogoś takiego jak ja w swoim domu.
"Kogoś takiego jak ja"? O co mu chodziło?
- Nie krępuj się! - usłyszeliśmy.
Czemu z kanapy jest idealny widok na drzwi? Dlaczego?!
- Nie krępuj się! - usłyszeliśmy.
Czemu z kanapy jest idealny widok na drzwi? Dlaczego?!
Wydawało mi się jakby
moja mama to wszystko zaplanowała. Naprawdę.
- Skoro już dostałeś oficjalną zgodę to może zmienisz zdanie? - uśmiechnęłam się.
Niepewnie się zgodził. Był inny. Jeszcze kilka dni temu był dla mnie obojętny i nie wyglądał, żebym go w jakikolwiek sposób obchodziła, a dzisiaj jakby się o mnie martwił, przyszedł do mnie pomóc mi w lekcjach.
Śmierdzi mi to lekką paranoją.
- Skoro już dostałeś oficjalną zgodę to może zmienisz zdanie? - uśmiechnęłam się.
Niepewnie się zgodził. Był inny. Jeszcze kilka dni temu był dla mnie obojętny i nie wyglądał, żebym go w jakikolwiek sposób obchodziła, a dzisiaj jakby się o mnie martwił, przyszedł do mnie pomóc mi w lekcjach.
Śmierdzi mi to lekką paranoją.
Chyba jednak za dużo myślę.
Kiedy już wszedł do domu moi rodzice spojrzeli na nas rozbawieni. Posłałam im jedno z moich zabójczych spojrzeń, ale zamiast wyglądać strasznie musiałam wyglądać komicznie więc sobie odpuściłam.
Zaprowadziłam Junhong'a do mojego pokoju.
- Woah! Twój pokój jest...
- Przepraszam, powinnam była tu posprzątać. - przerwałam mu.
- Nie przejmuj się. W porównaniu do mojego to tutaj jest prawdziwy porządek. Chodziło mi o tą ścianę.
No tak. Jedna ze ścian w moim pokoju była zapełniona rysunkami, tekstami piosenek i tak dalej. Zaczęłam jakieś 2 lata temu kiedy w końcu przemalowano mi ścianę, a teraz zostało na niej niewiele miejsca.
- Chcesz coś narysować? – zapytałam.
- Co?
- Rzadko kiedy ktoś do mnie przychodzi. Będzie mi miło jeśli zostanie mi coś bynajmniej po tobie. - powiedziałam niepewnie.
- Mówisz trochę tak jakbym miał umrzeć.
- Wybacz. Czasem mówię w bardzo dziwny sposób. - podrapałam się po głowię.
Naprawdę to, aż tak źle zabrzmiało?
- Będę musiał się przyzwyczaić. To co? Dostanę jakieś mazaki?
Czyli jednak się podpisze? Mogłam zaprzeczać do woli, ale ucieszyłam się. Od dawna nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak miłego. No dobrze. Od dawna nikt nie zrobił dla mnie czegokolwiek miłego...
Podeszłam do szafki przy biurku i wyciągnęłam z niej mazaki po czym podałam mu je.
- Proszę.
- Mam narysować coś konkretnego? Kotka, misia, a może kolejnego pokemona? - zaśmiał się wskazując na Pikachu na mojej ścianie.
- Czy ty właśnie się ze mnie nabijasz? - zachichotałam.
- Nie, wcale... - znalazł trochę miejsca na ścianie i zaczął coś rysować. - Wiesz Yang, jesteś zupełnie inna w domu niż w szkole.
- Co masz na myśli?
Nie bardzo rozumiałam. Nigdy jakoś specjalnej różnicy nie zauważyłam.
- Wydajesz się być bardziej pogodna. - powiedział nie przerywając rysowania.
- Tu nie muszę być nikim innym. To mój świat.
- Więc tu nie zachowujesz się jak jakiś morderca?
Nie powinien był o to pytać. Spuściłam wzrok i usiadłam na łóżku podkurczając nogi. To zabolało.
- Po to tu właściwie przyszedłeś? Żeby mi przypomnieć o tym co się stało? Żeby mi powiedzieć jakim dziwadłem jestem? - zapytałam bez uczuć.
Kiedy już wszedł do domu moi rodzice spojrzeli na nas rozbawieni. Posłałam im jedno z moich zabójczych spojrzeń, ale zamiast wyglądać strasznie musiałam wyglądać komicznie więc sobie odpuściłam.
Zaprowadziłam Junhong'a do mojego pokoju.
- Woah! Twój pokój jest...
- Przepraszam, powinnam była tu posprzątać. - przerwałam mu.
- Nie przejmuj się. W porównaniu do mojego to tutaj jest prawdziwy porządek. Chodziło mi o tą ścianę.
No tak. Jedna ze ścian w moim pokoju była zapełniona rysunkami, tekstami piosenek i tak dalej. Zaczęłam jakieś 2 lata temu kiedy w końcu przemalowano mi ścianę, a teraz zostało na niej niewiele miejsca.
- Chcesz coś narysować? – zapytałam.
- Co?
- Rzadko kiedy ktoś do mnie przychodzi. Będzie mi miło jeśli zostanie mi coś bynajmniej po tobie. - powiedziałam niepewnie.
- Mówisz trochę tak jakbym miał umrzeć.
- Wybacz. Czasem mówię w bardzo dziwny sposób. - podrapałam się po głowię.
Naprawdę to, aż tak źle zabrzmiało?
- Będę musiał się przyzwyczaić. To co? Dostanę jakieś mazaki?
Czyli jednak się podpisze? Mogłam zaprzeczać do woli, ale ucieszyłam się. Od dawna nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak miłego. No dobrze. Od dawna nikt nie zrobił dla mnie czegokolwiek miłego...
Podeszłam do szafki przy biurku i wyciągnęłam z niej mazaki po czym podałam mu je.
- Proszę.
- Mam narysować coś konkretnego? Kotka, misia, a może kolejnego pokemona? - zaśmiał się wskazując na Pikachu na mojej ścianie.
- Czy ty właśnie się ze mnie nabijasz? - zachichotałam.
- Nie, wcale... - znalazł trochę miejsca na ścianie i zaczął coś rysować. - Wiesz Yang, jesteś zupełnie inna w domu niż w szkole.
- Co masz na myśli?
Nie bardzo rozumiałam. Nigdy jakoś specjalnej różnicy nie zauważyłam.
- Wydajesz się być bardziej pogodna. - powiedział nie przerywając rysowania.
- Tu nie muszę być nikim innym. To mój świat.
- Więc tu nie zachowujesz się jak jakiś morderca?
Nie powinien był o to pytać. Spuściłam wzrok i usiadłam na łóżku podkurczając nogi. To zabolało.
- Po to tu właściwie przyszedłeś? Żeby mi przypomnieć o tym co się stało? Żeby mi powiedzieć jakim dziwadłem jestem? - zapytałam bez uczuć.
- Nie... Przepraszam. Nie to miałem na myśli. - powiedział cicho.
- Nie musisz być dla mnie miły. Możesz mi powiedzieć jakim to potworem jestem i po prostu wyjść.
- Masz mnie za kogoś kto mógłby zrobić coś tak bestialskiego?
Jego spojrzenie. Takie przygnębione.
- W takim razie po co tu jesteś?
Odpowiedziała mi cisza. Schowałam twarz w dłoniach, aż nagle poczułam, że ktoś siada obok mnie.
- Nie wyglądałaś najlepiej... no wiesz, wtedy. Później nie było cię w szkole, a reszta mówiła jedynie o tym.
- Reszta? Martwili się o mnie? – spojrzałam na niego.
- I to jak. Kiedy tylko następnego dnia cię nie było wszyscy zaczęli się obwiniać, że gdyby wtedy nie poszliby pod szkołę to najprawdopodobniej nic by się nie wydarzyło.
- To tylko i wyłącznie moja wina. Gdybym za wami nie poszła to nic by się nie stało, a tak mamy to co mamy.
Przymrużyłam oczy by nie dać upustu emocjom.
- To było... dziwne. Sama musisz przyznać, że kiedy ktoś wyglądający tak niepozornie jak ty, robi coś takiego to dość niezwykłe.
Bacznie mu się przyglądałam. Rzeczywiście nie wyglądał jakby chciał mnie w jakiś sposób urazić.
- Nie ma w tym nic niezwykłego. To przerażające. - powiedziałam kładąc brodę na swoich kolanach.
- Mimo wszystko dziękuję.
Spojrzałam na niego wielkimi oczami. Za co on mi niby dziękował?
- Gdybyś się wtedy nie pojawiła, nie wiem co by się stało. Ostatecznie skończyło się na paru siniakach.
- Nie masz mi za co dziękować... zrobiłam tylko niepotrzebne zamieszanie, a do tego pewnie zraziłam was do siebie.
- Wręcz przeciwnie! Youngguk hyung powiedział, że to było coś czego jeszcze nie widział. Przyznał, że to było nieco straszne, to fakt, ale stwierdził też, że nieźle ich nastraszyłaś i na pewno już się tutaj nie pojawią więc w gruncie rzeczy to jest ci wdzięczny.
- Nie musisz być dla mnie miły. Możesz mi powiedzieć jakim to potworem jestem i po prostu wyjść.
- Masz mnie za kogoś kto mógłby zrobić coś tak bestialskiego?
Jego spojrzenie. Takie przygnębione.
- W takim razie po co tu jesteś?
Odpowiedziała mi cisza. Schowałam twarz w dłoniach, aż nagle poczułam, że ktoś siada obok mnie.
- Nie wyglądałaś najlepiej... no wiesz, wtedy. Później nie było cię w szkole, a reszta mówiła jedynie o tym.
- Reszta? Martwili się o mnie? – spojrzałam na niego.
- I to jak. Kiedy tylko następnego dnia cię nie było wszyscy zaczęli się obwiniać, że gdyby wtedy nie poszliby pod szkołę to najprawdopodobniej nic by się nie wydarzyło.
- To tylko i wyłącznie moja wina. Gdybym za wami nie poszła to nic by się nie stało, a tak mamy to co mamy.
Przymrużyłam oczy by nie dać upustu emocjom.
- To było... dziwne. Sama musisz przyznać, że kiedy ktoś wyglądający tak niepozornie jak ty, robi coś takiego to dość niezwykłe.
Bacznie mu się przyglądałam. Rzeczywiście nie wyglądał jakby chciał mnie w jakiś sposób urazić.
- Nie ma w tym nic niezwykłego. To przerażające. - powiedziałam kładąc brodę na swoich kolanach.
- Mimo wszystko dziękuję.
Spojrzałam na niego wielkimi oczami. Za co on mi niby dziękował?
- Gdybyś się wtedy nie pojawiła, nie wiem co by się stało. Ostatecznie skończyło się na paru siniakach.
- Nie masz mi za co dziękować... zrobiłam tylko niepotrzebne zamieszanie, a do tego pewnie zraziłam was do siebie.
- Wręcz przeciwnie! Youngguk hyung powiedział, że to było coś czego jeszcze nie widział. Przyznał, że to było nieco straszne, to fakt, ale stwierdził też, że nieźle ich nastraszyłaś i na pewno już się tutaj nie pojawią więc w gruncie rzeczy to jest ci wdzięczny.
Ciepło.
- Nie chciałabyś wiedzieć co powiedział Himchan dlatego ci tego oszczędzę. - roześmiał się.
Mogłam sobie wyobrazić co ten... co Himchan-ssi powiedział.
- Tak chyba będzie lepiej. Wybacz, że zapytam, ale skąd w ogóle wiedziałeś gdzie mieszkam? - zapytałam podejżliwie
- To nie było trudne. Himchan hyung odwrócił uwagę sekretarki, a ja zakradłem się do dokumentów szkolnych i spisałem adres. Poza tym Youngguk hyung wspomniał, że mieszkasz gdzieś niedaleko tego starego placu zabaw więc nie trudno było cię znaleźć.
- Nie będziecie mieli przez to kłopotów?
- Póki nikt się nie dowie, nie. Mam nadzieję, że nie popełniłem błędu mówiąc ci o tym. - spojrzał na mnie niby groźnie. - Wracając jednak do tematu, mogę o coś zapytać?
- Nie krępuj się.
- Co to właściwie było? Mam na myśli, co się stało, że tak zareagowałaś? Jakby coś w ciebie wstąpiło.
- I tak byś mi nie uwierzył. – pokręciłam głową.
- Przekonaj się. - delikatnie mnie szturchnął.
- Nic we mnie nie wstępuje tylko to coś "mieszka" we mnie od dłuższego czasu. Nie wiem dlaczego dotyczy to mnie, ale tak już po prostu jest. - wzruszyłam ramionami.
- Mieszka w tobie? Jakby druga ty?
- Nie, nie. To na pewno nie kobieta… nie patrz tak na mnie, nie choruję na schizofrenie. - odpowiedziałam rozbawiona.
- Nie za bardzo rozumiem.
- Nie przejmuj się tym. - uśmiechnęłam się. - nikt tego nie rozumie.
- Nie chciałabyś wiedzieć co powiedział Himchan dlatego ci tego oszczędzę. - roześmiał się.
Mogłam sobie wyobrazić co ten... co Himchan-ssi powiedział.
- Tak chyba będzie lepiej. Wybacz, że zapytam, ale skąd w ogóle wiedziałeś gdzie mieszkam? - zapytałam podejżliwie
- To nie było trudne. Himchan hyung odwrócił uwagę sekretarki, a ja zakradłem się do dokumentów szkolnych i spisałem adres. Poza tym Youngguk hyung wspomniał, że mieszkasz gdzieś niedaleko tego starego placu zabaw więc nie trudno było cię znaleźć.
- Nie będziecie mieli przez to kłopotów?
- Póki nikt się nie dowie, nie. Mam nadzieję, że nie popełniłem błędu mówiąc ci o tym. - spojrzał na mnie niby groźnie. - Wracając jednak do tematu, mogę o coś zapytać?
- Nie krępuj się.
- Co to właściwie było? Mam na myśli, co się stało, że tak zareagowałaś? Jakby coś w ciebie wstąpiło.
- I tak byś mi nie uwierzył. – pokręciłam głową.
- Przekonaj się. - delikatnie mnie szturchnął.
- Nic we mnie nie wstępuje tylko to coś "mieszka" we mnie od dłuższego czasu. Nie wiem dlaczego dotyczy to mnie, ale tak już po prostu jest. - wzruszyłam ramionami.
- Mieszka w tobie? Jakby druga ty?
- Nie, nie. To na pewno nie kobieta… nie patrz tak na mnie, nie choruję na schizofrenie. - odpowiedziałam rozbawiona.
- Nie za bardzo rozumiem.
- Nie przejmuj się tym. - uśmiechnęłam się. - nikt tego nie rozumie.
- Może jednak spróbuje. Z tego co powiedziałaś to jakaś
energia, demon, druga podświadomość, czy coś takiego jest w tobie i powoduje, że
pod wpływem emocji reagujesz tak, a nie inaczej?
- Nie tylko. Czasem ze mną rozmawia.
- I co mówi?
Spojrzałam na swoje dłonie. Powinnam mu o tym mówić? Przecież to absurdalne.
- To co wszyscy. - powiedziałam.
- Niezbyt miłe to coś.
- Czyli mi wierzysz?
- To chyba najdziwniejsza rzecz jaką kiedykolwiek słyszałem, Yang. A słyszałem już naprawdę wiele. Ale z drugiej strony, ty do normalnych ludzi nie należysz więc nie mam podstaw, żeby ci nie wierzyć.
To było coś niezwykłego. Ktoś kto praktycznie poznał mnie od mojej najgorszej strony, nie dość, że siedzi obok mnie to do tego przyznał, że wierzy w moje słowa. Nikt nigdy tego nie zrobił, aż do tej chwili. Nie mogłam na to nic poradzić, ale po moich policzkach ponownie zaczęły spływać łzy. Te jednak nie były takie jak tamte. To były łzy wzruszenia.
- Nie tylko. Czasem ze mną rozmawia.
- I co mówi?
Spojrzałam na swoje dłonie. Powinnam mu o tym mówić? Przecież to absurdalne.
- To co wszyscy. - powiedziałam.
- Niezbyt miłe to coś.
- Czyli mi wierzysz?
- To chyba najdziwniejsza rzecz jaką kiedykolwiek słyszałem, Yang. A słyszałem już naprawdę wiele. Ale z drugiej strony, ty do normalnych ludzi nie należysz więc nie mam podstaw, żeby ci nie wierzyć.
To było coś niezwykłego. Ktoś kto praktycznie poznał mnie od mojej najgorszej strony, nie dość, że siedzi obok mnie to do tego przyznał, że wierzy w moje słowa. Nikt nigdy tego nie zrobił, aż do tej chwili. Nie mogłam na to nic poradzić, ale po moich policzkach ponownie zaczęły spływać łzy. Te jednak nie były takie jak tamte. To były łzy wzruszenia.
- Co złego powiedziałem? – zapytał zakłopotany.
- Co ty wygadujesz?
- No przecież płaczesz.
- Ale to ze wzruszenia. – powiedziałam śmiejąc się przez
łzy.
- Byłem wstanie zrozumieć fakt, że coś sobie w tobie
pomieszkuje, ale przyziemskich zachowań dziewczyn nigdy nie zrozumiem.
- Po prostu nie przywykłam do tego, że ktoś jest dla mnie,
aż tak miły. – powiedziałam jednym tchem.
- Powinnaś się z tego cieszyć, a nie płakać.
- Um, masz rację. – wytarłam dłońmi twarz.
- Powinnaś przestać martwić się tym co było. Popełniłaś
kilka błędów, ale to nie czyni z ciebie potwora. Zapomnij o przeszłości i
zacznij w końcu doceniać to co masz teraz.
- Jesteś inteligentniejszy niż mi się wydawało.
- Czyli co, wyglądam na głupiego? – oburzył się.
- Tego nie powiedziałam. – zaprzeczyłam.
- Ale to zasugerowałaś!
- Nie insynuuj mi rzeczy których nie powiedziałam!
- Zastanawiam się dlaczego ja cię właściwie lubię, Yang.
- Lubisz mnie? - zapytałam, a moje oczy znowu musiały być wielkie jak monety.
- Nie zadawaj niezręcznych pytań. Nie będę się dwa razy
powtarzał. - powiedział po czym odwrócił wzrok.
Już miałam coś powiedzieć kiedy nagle zadzwonił jego
telefon. Odebrał, a na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech. Nie wiedziałam o
co chodzi.
- Yang, mogłabyś teraz gdzieś wyjść?
- Teraz? O tej porze?
- Nie daj się prosić, odprowadzimy cię.
Odprowadzimy? Co oni kombinują?
- Niech będzie tylko
musiałabym się przebrać.
- Poczekam za drzwiami.
Jak powiedział tak zrobił.
Przez chwilę zastanawiałam się co właściwie mnie czeka.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś ubrania. Zaczęłam się
przebierać. Nie wiadomo skąd usłyszałam hałasy. Odwróciłam się w stronę okna.
Oni już na mnie czekali… I właśnie wpatrywali się w moje okno z głupimi uśmieszkami na twarzach, a ja paradowałam po pokoju w samym staniku. Pięknie!
Moja twarz zrobiła się cała czerwona. Niczym poparzona zasłoniłam rolety. Ubrałam szybko koszulkę, założyłam jakąś
bluzę i wybiegłam z pokoju. Złapałam Junhong’a za rękę i pociągnęłam go w
stronę drzwi. Rzuciłam tylko krótkie "wychodzę, będę później" po czym wyszliśmy z domu.
Nie odezwałam się ani słowem. Czułam jak właśnie palę się ze wstydu.
- Ani słowa. - powiedziałam patrząc na czubki moich butów.
- Oh Eunmi to żaden wstyd. Nie jeden sta... - odezwał się Himchan.
- Spróbuj dokończyć to zdanie, a obiecuję ci, że nic więcej nie powiesz przez następny tydzień! - przerwałam mu.
Nie odezwałam się ani słowem. Czułam jak właśnie palę się ze wstydu.
- Ani słowa. - powiedziałam patrząc na czubki moich butów.
- Oh Eunmi to żaden wstyd. Nie jeden sta... - odezwał się Himchan.
- Spróbuj dokończyć to zdanie, a obiecuję ci, że nic więcej nie powiesz przez następny tydzień! - przerwałam mu.
haha końcówka mnie rozwaliła :D i nie spodziewałąm się, że to Zelo przyjdzie :O Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWIEDZIAŁAM ŻE TO JUNHONG PRZYJDZIE!
OdpowiedzUsuńrozdziały są coraz lepsze, to widać....i widać
miło i szybko się czyta :)
Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA WIĘCEJ :3
BOŻE JA SIĘ JARAM CORAZ BARDZIEJ Z KAŻDYM KOLEJNYM SŁOWEM x.x
OdpowiedzUsuńRozdziały są genialne! życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńhaha uwielbiam ten rozdział. najlepszy. nie mogę się doczekać co będzie później :3
OdpowiedzUsuńBOSKIE , Uzależniłam się ! *___*
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział to aż latałam ze szczęścia... A to do mnie nie podobne xDD No tak, rozdział świetny :3 Teraz tylko czekać na następny :D <3
OdpowiedzUsuń