środa, 9 stycznia 2013

Rozdział IV

Będąc w domu starałam się przygotować się już na następny dzień szkoły jednak nie byłam w stanie. Po głowie wciąż chodziły mi dzisiejsze wydarzenia. Aż uśmiech mimowolnie pojawiła się na mojej twarzy. Można powiedzieć, że moja pusta karta powoli zapełniała się kolorowymi rysunkami co bardzo mnie cieszyło.
Nagle usłyszałam głos mamy dobiegający z kuchni:
- Eunmi! Mogłabyś tu na chwilę przyjść?
- Już idę.
Niechętnie wstałam od biurka i po zejściu ze chodów skierowałam się w stronę kuchni.
- Chciałaś czegoś? - zapytałam, stojąc w drzwiach.
- Właściwie to tak. Dzisiaj przyjdzie do nas moja koleżanka z pracy i...
- Rozumiem. Będę siedzieć w pokoju cicho jak myszka. - uśmiechnęłam się.
- Eunmi...
- Wolisz, żebym znowu przez przypadek zrobiła wykład o egzystencji życia i znaczeniu śmierci?
- Żebyś ty w szkole była taka mądra. - zachichotała.
- Jestem! Tylko nie na lekcjach. - zaśmiałam się.
- A co do szkoły. Jak pierwszy dzień? – zapytała niepewnie.
- Szczerze mówiąc lepiej niż mogłam to sobie wyobrazić. Spotkałam wielu… interesujących ludzi.
Usłyszawszy te słowa mam odetchnęła z ulgą.
- Może ta szkoła rzeczywiście będzie lepsza. – stwierdziłam.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Spojrzałam na mamę po czym poszłam otworzyć. W drzwiach stała wysoka brązowowłosa kobieta koło trzydziestki.
- Dzień dobry. Ty musisz być Enumi, prawda? Nazywam się Kim Hyunjae i jestem koleżanką twojej mamy.
- Zgadza się. Mama już na panią czeka. Proszę wejść.
Po wejściu pokierowałam Panią Hyunjae do naszego salonu. Zobaczywszy moją mamę naprawdę się ucieszyła.
- Miło cię znowu widzieć Hyunjae. – zaczęła mama.
- Ciebie również, Micha. Twoja córka z nami zostanie?
- Ah, proszę mi wybaczyć, ale mam na jutro naprawdę dużo nauki więc jeśli pani pozwoli pójdę do siebie i nie będę przeszkadzać. – wtrąciłam.
- Oczywiście. Edukacja przede wszystkim. – odpowiedziała.
Ukłoniłam się i poszłam do swojego pokoju. Ukradkiem usłyszałam jeszcze słowa pani Hyunjae: „Naprawdę zacznę wierzyć, że imię ma wpływ na charakter człowieka”. No tak… Eunmi czyli gracja i piękno. Kto by pomyślał? Nigdy nie sądziłam, że to imię jakoś specjalnie do mnie pasuje. Gracja? Uprzejmość być może, ale gracja? Jestem człowiekiem niezdarnym… i to bardzo. Potrafię iść po prostej drodze i zrobić sobie krzywdę, potykając się o własną nogę.  Przez to właśnie moje nogi i ręce są pełne siniaków i zadrapań, a większość ciała jest pokryta bliznami. Dzięki czemu wykluczamy drugą rzeczy czyli piękno. Nie mam figury modelki, wcześniej wspomniane blizny, a i w twarzy nie było nic specjalnego. Taki „przeciętniak”. Jednak w ogóle mi to nie przeszkadzało gdyż była to tylko opinia innych. Ja nigdy nie przywiązuję specjalnej wagi do piękna zewnętrznego. Jest to coś co i tak przeminie. Prędzej czy później zaczynamy się starzeć i przy tym tracić cały nasz urok dlatego nie rozumiem ludzi, którzy przy wyborze partnerów na resztę życia aż tak bardzo zwracają uwagę na wygląd zewnętrzny. Jednakże patrząc na to z drugiej strony nie można powiedzieć, że jest to coś błahego. Spoglądając prawdzie w oczy, im człowiek bardziej atrakcyjny, tym bardziej chcemy go poznać.
-…więc twoja córka chodzi do tego nowego liceum?
„Rozmawiają na mój temat?” pomyślałam. Zatrzymałam się na najwyższym schodku by móc lepiej słyszeć o czy konkretnie mówią.
- Tak. Przeniosła się ze względu na problemy w poprzedniej szkole.
-Rozumiem… Mogę zapytać w której jest klasie?
- Pierwszej.
Nastała chwilowa cisza.
- Bądź ostrożna, Micha. Są w tej szkole osoby, które mogą jej zaszkodzić bardziej niż osoby z tamtego liceum.
Czyżby mówiła o osobach, które miałam okazję już poznać?
- Co masz na myśli, Hyunjae?
- Nie wiem na ile w to wierzyć, ale słyszałam od jednej z moich koleżanek, której córka również uczęszcza do tego liceum, że jest tam jakaś grupka uczniów, która jest bez skrupułów. Różne chodzą o nich plotki. Podobno cały czas wdają się w jakieś bójki. Mało tego! Słyszałam też, że kiedyś kogoś zaatakowali i to z nożami!
Miałam tam ochotę zejść i powiedzieć co o tym wszystkim myślę. Nie dałam rady. Nogi się pode mną ugięły, a do oczu napłynęły łzy. Weszłam szybko do pokoju , zamykając drzwi. Rzuciłam się na łóżko i przytulając poduszkę zaczęłam płakać. Nie wiem właściwie dlaczego… Dlaczego ta szóstka tak bardzo na mnie oddziaływała?
Dopiero miałam się przekonać.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że tak krótko, ale i tak mi się podobało!! Po za tym, świetnie piszesz!! Oby tak dalej!! Weny życzę!! ;3

    http://every-day-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. obiecałam że skomentuję, więc komentuję c:
    NIE PODDAWAJ SIĘ I PISZ DALEJ, BO WIEM ŻE POTRAFISZ, I WIEM ŻE BĘDZIE WSZYSTKO ZARĄBIŚCIE! *bredzi od rzeczy po po północy*
    czekam na kontynuację C:

    OdpowiedzUsuń