Witam ponownie w nowym roku! Mam nadzieję, że miło spędziliście sylwestra :)
Blog przekroczył 500 wyświetleń z czego niezmiernie się cieszę.
Poza nową notką mam dla was również taki bonusik http://www.youtube.com/watch?v=J9qeRmoKBic
I niech ten rok będzie lepszy!
~***~
- Powiesz mi o co ci chodzi, czy masz zamiar za mną iść aż pod sam
dom?
Nie miałam zamiaru się odwracać mimo tego, że doskonale wiedziałam kto
za mną stał. Tylko dlaczego? Czego właściwie ode mnie chciał?
- Wiedziałaś? – usłyszałam niski głos.
- Słyszałam. Strasznie głośno stąpasz po ziemi. – zachichotałam.
- Ale przecież miałaś słuchawki na uszach…
- To niczego nie zmienia. Jednakże schodzimy z tematu.
- Nie odpuścisz prawda?
- Równie dobrze możemy odejść w swoich kierunkach i zapomnieć
o tym, że w ogóle rozmawialiśmy, ale tego chyba nie chcesz, prawda?
- Mówiłem ci już coś o przesadzaniu.
Nie rozumiałam dlaczego on był taki uparty. Mężczyźni… co
oni chcą osiągnąć takim zachowaniem?
- Yongguk-ssi jesteśmy już poza szkołą. Nie musisz być taki
oschły.
Jedyne co byłam wstanie wychwycić to ciche westchnięcie.
- Chciałbym pogadać. – powiedział niechętnie.
- Mianowicie o czym? – zdziwiłam się.
- O tym co mi dzisiaj powiedziałaś podczas przerwy.
- Rozumiem. – przytaknęłam. – Chodź.
Lekko pociągnęłam go za rękaw kurtki. Nie krył swojego
niezadowolenia. Widoczny grymas pojawił się na jego twarzy.
- Gdzie ty mnie właściwie ciągniesz?
- Zobaczysz. – odpowiedziałam, uśmiechając się.
Szliśmy niedługo. Może z jakieś 5 minut, aż dotarliśmy w
jedno z moich ulubionych miejsc. Był to stary plac zabaw.
Miałam sentyment do tego miejsca gdyż jako dziecko spędzałam tu dużo czasu.
Powiedziałabym, że to tutaj spędziłam całe moje dzieciństwo.
Mimo iż plac zabaw nie
należał do najnowszych wciąż, nawet teraz bawiła się tu gromadka dzieci. Zawsze
z uśmiechami na twarzach. Moje oczy zaszkliły się od wzruszenia. Potrząsnęłam
głową po czym razem z Bang’iem usiedliśmy na jednej z ławek.
- No to teraz mów.
- Nie wiem jak mam zacząć… Wtedy w stołówce powiedziałaś, że
widzisz więcej niż zwykli ludzie. O co ci chodziło?
- Nie zgrywaj głupiego. Ty najlepiej powinieneś wiedzieć o
co mi chodziło. W szkole możesz być wielkim liderem, którego wszyscy się
boją, ale ja i tak wiem, że taki nie jesteś.
Odpowiedzi nie otrzymałam.
- Zastanawiam się tylko, co musiało się stać, żeby człowieka pozbawić duszy.
Kolejny już raz dzisiaj spojrzałam w szare niebo. Tak jakby
było ze mną związane. Trochę jakby wiedziało jaki mam nastrój.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
Jego głos był prawie niedosłyszalny. Wydawało mnie się, że
to przez tą parszywą gulę, która utyka w gardle.
- Nie zawsze taki byłem. Jeszcze kilka lat temu mogłoby się wydawać,
że byłem taki jak inni. Byłem kompletnie niewyróżniającym się uczniem z
problemami typu „dlaczego muszę się tyle uczyć?”. Wtedy jeszcze nie byłem
świadomy jak bardzo może się to zmienić. Pewnego dnia wracałem do domu nieco później
przez zajęcia dodatkowe. Jednak szedłem tą samą drogą co zwykle. Nic nie mogło
się stać… Tak myślałem. W jednej chwili nie wiadomo skąd zaatakowała mnie jakaś
dwójka chcąca moich pieniędzy. Nie miałem przy sobie złamanego grosza więc
powiedzieli, że się ze mną „pobawią”. Zaciągnęli mnie w jakiś zaułek i zaczęli
bić, krzycząc jaki to bezwartościowy jestem. Słowa których użyli… nawet nie
chcę ich powtarzać. W tamtej chwii poczułem, że coś się we
mnie obudziło. Żądza zemsty? Być może. Rany czy siniaki nie bolały. To moja
duma cierpiała. Zostałem kompletnie upokorzony i czułem się jak śmieć.
Obiecałem sobie, że już nikt więcej tego nie zrobi. Nikt więcej nie będzie miał
czelności mnie obrazić. Poznałem Himchan’a i tak to się potoczyło. Otwarcie pokazywaliśmy, że z
nami się nie zadziera, zyskując przy tym szacunek. Z roku na rok coraz więcej
ludzi się nas bało, aż pojawiłaś się ty z tym twoim chorym gadaniem.
- Wybacz. - przerwałam. – Możesz mi nie uwierzyć, ale wiem
co czujesz.
- Szczerze w to wątpię.
- Mów co chcesz, ale wysłuchaj mnie bynajmniej teraz. To, że
inni się ciebie boją nie oznacza, że cię szanują. Wręcz przeciwnie. Szanuje się
osoby, które pokazały jakiś poziom. Czymś zabłysnęły. Ty póki co masz opinię
chamskiego mięśniaka, na którego nie warto zwracać uwagi. Chcesz, żeby ludzie
omijali cię szerokim łukiem? Żebyś nie miał się do kogo odezwać kiedy akurat będziesz potrzebował pomocy? Nie masz nawet pojęcia jak to boli. Ah no tak zapomniałabym. Ty
przecież masz jeszcze swoją grupę. Ja tego nie miałam.
- Nie miałaś?
- Nie. Ludzie z mojej poprzedniej szkoły mnie nienawidzili.
Nie zbliżali się do mnie. Mówili, że jestem bezwartościowym człowiekiem,
któremu nie należy się chociażby wspomnienie o nim. Pomijano mnie na każdym
kroku. Dla nich nie istniałam.
- I nic z tym nie zrobiłaś?
- A co mogłam zrobić? Nie chcę, żeby ktoś lubił mnie na
siłę. – spojrzałam na bawiące się
dzieci. – Wiesz brakuje mi czasów kiedy ludzie mnie nie oceniali.
- Kiedy beztrosko mogłaś wyjść na zewnątrz i mieć pewność, że
zawsze znajdzie się ktoś kto ci pomoże gdy będziesz tego potrzebował.
- Też chciałbyś czasem wrócić do czasów dzieciństwa?
- Nawet nie wiesz jak bardzo...
- Eunmi! – usłyszeliśmy krzyk. – Unnie! Chodź się z nami
pobawić!
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Dzieci. Jedyne osoby,
których nie obchodziło to co mówią inni.
- Już idę! – krzyknęłam machając w ich stronę. – Pójdziesz ze
mną?
- Wolałbym nie. – od razu zaprzeczył.
- Nie daj się prosić. To tylko dzieci. Nic ci nie zrobią. –
zaśmiałam się.
- Bardziej się boję, że to ja mogę zrobić coś im.
- Gwarantuje ci, że nic się nie stanie.
- Jaką mogę mieć pewność?
- Zaufaj mi, Yongguk-ssi.
Wstałam z ławki i wyciągnęłam do niego rękę. Początkowo
tylko na mnie spojrzał po czym złapał moją dłoń i razem ze mną poszedł w stronę
grupki dzieci. Nie mogę o tym nie wspomnieć, dziewczynki były nim zachwycone.
- Woa, unnie kto to jest? Twój chłopak? – zapytała jedna z
nich.
Mogłabym przysiąść, że zauważyłam na twarzy Bang’a
rumieniec.
- Nie, nie. To Yongguk-ssi, mój przyjaciel. – powiedziałam przez
śmiech.
- Przyjaciel? – dziewczynki spojrzały na mnie podejrzliwie. –
Czyli oppa nie ma dziewczyny?
Zaczęłyśmy się śmiać. To było naprawdę urocze, widzieć Bang’a
nieco speszonego i zawstydzonego.
- W przyszłości będę taki wielki jak on, mówię ci. – odezwał
się jeden z chłopców.
- Nigdy nie będziesz taki fajny jak hyung. – odpowiedział mu
drugi.
- Będę!
- Nie kłóćcie się. Jestem pewna, że nasz przyjaciel zdradzi
wam jak być takim „fajnym” , prawda Yongguk-ssi? – powiedziałam odwracając się
w jego stronę.
On jedynie przytaknął i podszedł do chłopców. Widać było, że
maluchy słuchały go bardzo uważnie. To było zadziwiające. Przerażający lider w
towarzystwie dzieci. Wyda się to dziwne, ale to był cudowny widok.
Bawiliśmy
się, śmialiśmy, a czas płynął nam niemiłosiernie szybko. Nagle zadzwonił mój
telefon. To była mama, martwiąca się o to, czy nic mi nie jest. Jak zwykle
nieco nadopiekuńcza, ale w sumie nie można jej się dziwić. Zrobiło mi się trochę przykro. Nie chciałam jeszcze wracać.
- Chyba będę musiała się zbierać.
- Nie! – uniósł się krzyk dzieci.
- Nie znikam przecież. Dobrze wiecie, że zawsze jestem z
wami. – uśmiechnęłam się.
- Nawet kiedy cię nie widzimy! – powiedziały dzieci chórem
- Nawet kiedy mnie nie widzicie. – powtórzyłam wciąż z
uśmiechem na ustach.
- Może pójdę cię odprowadzić? – zapytał Yongguk.
Momentalnie usłyszeliśmy chichoty.
- No, a wy czasem nie powinniście być już w domach? –
zapytałam spoglądając na nich.
- …To papa unnie!
- Przyjdź jeszcze kiedyś z hyungiem, noona!
Wszyscy rozbiegli się w swoich kierunkach.
- Chyba masz nowy fanklub. – zaśmiałam się.
- Nie nabija się. – powiedział zmieszany.
- Nie robię tego. Mówię jak jest. Naprawdę cię polubili.
- Miłe dzieciaki.
- Widzisz? Wystarczy być dla kogoś miłym, a i on będzie miły
dla ciebie. Nie wszyscy chcą wykorzystać twoją dobroć. Niektórzy po prostu ją
doceniają.
- Chyba masz rację… ale mimo to nie mów nikomu o dzisiejszym
dniu. Chłopaki by mnie zabili.
Zaśmialiśmy się razem gdy nagle zaczęły spadać na nas krople
deszczu. Szybko wyciągnęłam z torby parasol, otwierając go.
- Wiedziałam, że tak to się skończy. – uniosłam głowę. – Łzy
wzruszenia, których nie da się powstrzymać.
- Naprawdę dziwny z ciebie człowiek. Jesteś pewna, że nie
jesteś jakimś kosmitą?
- Nie kosmitą, a demonem.
- To chyba ja powinienem zacząć bać się ciebie. – zaśmiał się.
- Nie ma się czego bać. – spojrzałam na niego jeszcze raz. –
Nie wziąłeś ze sobą parasola, czyż nie?
- Poradzę sobie.
- Nie gadaj tyle tylko trzymaj. – podałam mu mój parasol – Mieszkam
niedaleko więc nie zmoknę, a ty pewnie masz dłużą drogę do domu.
- Ale…
- Żadnego „ale”. Widzimy się jutro w szkole.
Uśmiechnęłam się kolejny raz i machając mu na pożegnanie pobiegłam
do domu.
Czasem wystarczy się lepiej przyjrzeć, żeby ujrzeć coś
pięknego...
CZEMU-TAK-KRÓTKO?!
OdpowiedzUsuńAish..... I tak wiedziałam, że to Bang, jestem genialna, czyż nie?
Pisz szybciutko następny:)
Doczekałam się <3 To było słodkie :3 Chyba nie musze pisać, że coraz bardziej się w tym zakochuję. xD
OdpowiedzUsuńOh...kocham to no! Taki słodki Bang! |Ahh! No w tym filmiku też mnie rozwalił xD "Co to?-Pieniądze na nowy rok" xD Oh Bangie xD Eunmi jest trochę...dziwna ale takie są najlepsze xD Czekam na nowy rozdział i szczęścia w nowym roku! Hwaiting!
OdpowiedzUsuńG.G
love-is-still-love.blogspot.com
takie słodkie <3
OdpowiedzUsuńKurcze, trafiłam tu niedawno (i w sumie to poprzez fejsa XD), ale to opowiadanie już mi się podoba :) Szczerze mówiąc, to czytając poprzednie rozdziały myślałam, że hejt Eunmi i Yongguka potrwa trochę dłużej, ale taki obrót spraw w ogóle mi nie przeszkadza. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to jedynie do źle użytego słowa "bynajmniej", bo poza tym to nic nie rzuciło mi się w oczy. Ten post był niezwykle uroczy i z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńP.S. Jeśli chodzi o filmik to znów umierałam ze śmiechu patrząc na 'zwiechę' Jongupa XD
Ojeeejciu, jejciu!! Tak strasznie mi się to podoba!! Na prawdę świetnie piszesz!! Bang i dzieci.. Moje wyobrażenia były piękne!!^.^ Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!! Życzę weny!!;33
OdpowiedzUsuń